Strony

sobota, 7 października 2023

Wojna uczuć

ROK 774

Kosmos, statek konstrukcji Bulmy

CZAS AKCJI: po 75 odcinku


Muzyka

Uciekła.

Po prostu... uciekła.

Zostawiła mnie samego. Chciałem zapaść się pod ziemię. Jak mogłem wierzyć, że cokolwiek do mnie czuje? Myślałem, że tamta chwila obudziła w niej dotąd nieznane uczucia, tylko o tym nie wiedziała. Wydawało mi się, że jeśli powiem jej, jak było, co zrobiła, to... Byłem głupcem. Jak zawsze. To nie ona mnie wtedy pocałowała. A ja głupi wpadłem w sidła dziwnych uczuć, których ona nie dostrzegała.

Opuściłem głowę, spoglądając na  namekańskie buty. Czy oczekiwałem zbyt wiele? Wyruszyłem w kosmos za nią, by ją ocalić. By pokazać, że nie jest potworem i tak jak inni miała prawo do uczuć innych niż nienawiść czy strach.

Opadłem na fotel pilota, tracąc kontakt z drzwiami, za którymi zniknęła tak nagle. Z żalem spojrzałem na duże okno, gdzie na tle bezkresu próżni mieniły się ciała niebieskie. Obraz zapierał dech w piersi, a mimo to mnie przytłaczał. Sara była taka smutna, tajemnicza, a zarazem z tym czymś nieopisanym jak sam kosmos. Nie wiem? Przerażeniem? Ciężko westchnąłem, z trudem powstrzymując łzy. 

Saiyanie nie potrafią kochać tak jak ludzie. Ta rasa miłowała jedynie walkę, o czym przekonała mnie nie tylko ona, ale i mój ojciec. Wielokrotnie stawiał naszą rodzinę na drugim planie. A jednak się tego w jakiś sposób nauczył. Prawda? A może było to niejakie przywiązanie? O tym kiedyś wspominał Vegeta. Wtedy tego nie rozumiałem, byłem młodszy. Dziś miałem świadomość. A teraz do mnie dotarło, iż Saiyanie nie kochają. Nie potrafią. Nie chcą? A może jedynie nie rozumieją?

Pociągnąłem nosem, uznając, że siedzenie tutaj niczego nie zmieni. Uciekła. Nie chciała ze mną rozmawiać. Wolała się odciąć i zapomnieć. Jak zawsze. Skoro do tej pory nie wróciła, oznaczało, że wyraziła się jasno. Nie akceptowała kierunku naszej rozmowy.

Z trudem podniosłem się i ponownie spojrzałem w przejście, za którym zniknęła księżniczka. Zdałem sobie sprawę, że trochę czasu tu spędziłem. Ile? Zatraciłem się, nim zrozumiałem, że nie wróci. Nawet jeżeli mnie lubiła i uznawała za przyjaciela, to wciąż nie potrafiła tego okazywać w jednoznaczny sposób. Często się zastanawiałem czy, aby na pewno tak było. Chyba musiało... Chciałem w to wierzyć i jakaś cząstka mnie mocno w to wierzyła. 

Son Gohanie! Jak możesz tak myśleć?! Traktowała mnie inaczej niż resztę. Prawie jak własnego brata. Nie była tak podejrzliwa, jak wcześniej. Potrafiła porozmawiać, powierzyć sekret, a nawet zachować mój dla siebie. Dogadywaliśmy się z każdym dniem coraz lepiej. Nie mogłem zatem być całkowicie obojętny?

Tylko moment przebudzenia był zupełnie inny. Choć wróciła, wciąż nie była sobą. W pełni rozumiałem, że straciła Vegetę. Przerabiałem śmierć ojca dwukrotnie. W jej przypadku było inaczej – została sama. Doszedł do tego lęk  przed samą sobą. Nie ufała odbiciu w lustrze. W końcu o mało mnie nie uśmierciła. Gdyby jej się udało, zmiotłaby resztę świata. Nieświadomie, ale jednak. Nigdy nie miałem jej tego za złe, to nie były jej decyzje. Gdyby chciała to zrobić, nie uciekłaby od Freezera, który wysłał ją na Ziemię z misją.

Przykro było mi patrzeć, jak długi czas obarczała się winą. Wciąż obawiała się, że mnie skrzywdzi. Czy nie było to podyktowane jakimiś uczuciami? Przyjaźnią? Odtrącała mnie za każdym razem, gdy usiłowałem pokazać jej, że się jej nie obawiam. Próbowałem odzyskać to, co między nami było przed najazdem Yonana, a ona uparcie trwała w przekonaniu, iż jest potworem. Nigdy nie widziałem w niej demona, a skrzywdzoną przez świat kiedyś dziewczynkę, a teraz nastolatkę. Nie poddawałem się. Czułem, że jeśli jej nie pomogę, już nigdy nie wyjdzie na prostą. Od tego byli przyjaciele, prawda? Prawdziwi przyjaciele.

Gdy przestała mnie odtrącać jakaś cząstka mnie zakiełkowała. Wtargnęły do mojego życia zupełnie nowe uczucia, które chciałem pokazać i jej. Może zbyt mocno naciskałem? Starałem się być delikatny, a jednak nie wyszło. Czasem zapominałem, że nie pochodziła stąd i wychowywała się w potwornie bestialskim świecie. Świecie, w którym przyjaźń jest abstrakcją, a miłość nie istnieje. Starałem się ją uczyć wszystkiego od nowa, ale była bardzo oporną uczennicą. Nie lubiła, gdy ktoś nią kierował, kontrolował czy pouczał. Podjąłem się tej walki, wierząc, że jest dobrą osobą. Zagubioną, ale o dobrym sercu. Nigdy nie wątpiłem w nią. Podziwiałem za odwagę, upór i szczerość. Mało kto potrafił powiedzieć wprost, o czym myślał.

Jednak gdy chodziło o uczucia... Tutaj zawsze milczała. Nie uzewnętrzniała się. Traktowała je jak słabość, wadę. Saiyanie po prostu tacy byli z natury i to był moment, w którym zrozumiałem, że choć żywię do księżniczki Saiyan uczucia, to muszę zachować je dla siebie. Obawiałem się, że gdy wyznam prawdę...

Ze zranionym sercem wróciłem do swojej kwatery. Nie powinienem był darzyć jej uczuciem, ale to wyszło tak samoistnie. Po prostu to się stało. Na początku nie wiedziałem co się ze mną działo. Dlaczego tak dziwnie czułem się w towarzystwie księżniczki? Czemu tak mocno mi zależało? Czemu nie chciałem widzieć świata, w którym nie istniała? Chcąc zmyć z siebie tę smutną historię, postanowiłem wziąć prysznic i położyć się spać.

Ruszyłem smętnym krokiem przed siebie. Potrzebowałem zapomnieć o uczuciach. Bolesnych uczuciach. Gdy już gorący strumień wody spływał na moją twarz, na nowo zatraciłem się w rozmyślaniach. Ilekroć usiłowałem przestać myśleć o zdarzeniu z mostku, te wracały ze zdwojoną siłą. Gdybym mógł, zostałbym w tym miejscu, aż zabraknie wody, ale przed nami była jeszcze długa droga. Osiemnastka by mnie zabiła. Im mniej robiliśmy przystanków po drodze, tym szybciej mogliśmy dotrzeć do celu. Gdy skończyła się ciepła ciecz, wróciłem do swojej kajuty. Tak jak sobie obiecałem miałem iść spać. Opadłem jak kłoda na pryczę twarzą w poduszkę. Na sobie miałem jedynie czarne szorty, a chłód pomieszczenia zupełnie mi w tej chwili nie przeszkadzał.

Muzyka

Leżąc w tej pozycji, ponownie do oczu napłynęły mi łzy. Nie potrafiłem ot, tak odciąć się od zdarzenia sprzed może dwóch godzin? Czy była szansa zapomnieć o tym? Moje serce potrzebowało ukojenia, którego nie mogłem dostać. Musiałem pogodzić się z tym, że nie wszyscy potrafią okazywać uczucia. Bałem się każdego dnia przyszłości. Nieznane stało u progu, a ja nie wiedziałem, co robić. Potrzebowałem zająć myśli czymś innym. Poważniejszym od pękniętego serca.

Miałem misję. Leciałem w nieznane z dziewczyną, która... Gohanie skup się! I cyborgiem, który nie tak dawno chciał zniszczyć świat, zabić mego ojca. Czy nasza podróż miała szansę? Czy istniało lekarstwo na tę tajemniczą substancję? Czy po wszystkim była szansa na normalne życie? Przede mną stało tyle pytań. Poczułem się nagle taki słaby i bezradny. Żadna wiedza, jaką posiadałem, nie dawała mi odpowiedzi na nieznane. To było bardzo przytłaczające uczucie.

— Gohan! — usłyszałem wraz z otwierającymi się drzwiami. 

To była ona. Jednak wróciła. Tylko czy... 

— Przepraszam, to wszystko… — dodała, wyrywając mnie na chwile z rozmyślań.

Nie poruszyłem się. Zacisnąłem mocniej powieki, mając nadzieję, że mnie obejmie i powie jak bardzo jej przykro. Że jej zależy... Na mnie. A potem przypomniałem sobie, że czas zejść na ziemię. Nie mogłem od niej tego wymagać. Moje zranione serce może i należało do niej, ale nie powinienem był oczekiwać, iż odwzajemni to uczucie. Przełknąłem ogromną gulę uwierającą gardło. Trzeba było grać. Jeśli nie chciałem jej stracić, musiałem pozwolić jej być obok.

— Daj spokój — wychrypiałem w poduszkę. — Rozumiem. 

— Naprawdę? 

Rozumiem, że mnie nie kochasz. Rozumiem, że nic do mnie nie czujesz. Rozumiem, że nie mogę tego od ciebie oczekiwać. Rozumiem, że jeśli będę naciskać, odejdziesz.

Zagalopowałem się. To nie był ten czas. Nie mogę cię stracić. Nigdy więcej nie chciałem się czuć jak wtedy, gdy zamieniła się w potwora pragnącego zabić wszystkich. Pragnąłem jedynie być częścią jej świata, nawet jeśli będę tylko obok. 

— To Super! Jesteśmy przyjaciółmi i nie chcę tego niszczyć — mówiła tak szybko, jakby bała się, że zgubi słowa. — Wybacz, że tamta ja ci to zrobiła. To podła kreatura, a ja nie chcę nią być. Chcę zasługiwać na twoją przyjaźń. 

Słyszałem, jak podchodzi, wsłuchując się w jej głos. Wziąłem ostatni głęboki wdech, starając się opanować swoje emocje. Przyjaźń nie była zła. Była tym, co było dla mnie ważne. Czy nie mogliśmy się przyjaźnić na dobre i złe? Może kiedyś w przyszłości by mnie dostrzegła? Bardzo chciałem, by nasza relacja przetrwała. Musiało mi to wystarczyć.

Podniosłem się, siadając na skraju łóżka. Chciałem się do niej uśmiechnąć, ale nie potrafiłem. Spękane serce wciąż kołatało. Byłem zmuszony ten rozdział odłożyć na później, a może nawet o nim zapomnieć. Zamknąć go. Teraz jedynie sprawiał ból, a nie chciałem jej z tego powodu stracić. Nie mogłem okazać jej, że z jej powodu cierpię. Nie, teraz kiedy ją odzyskałem i na powrót trzymaliśmy się razem. Wciąż byliśmy przyjaciółmi. To było w tej chwili najważniejsze. Przyglądała mi się wielkimi oczyma. Oczekiwała jakieś odpowiedzi.  

— I ja przepraszam — wypowiedziałem ochryple. Zaschło mi w ustach.

Coś musiałem zakomunikować, choć resztę zachowałem dla siebie. Klepnąłem dłonią dwukrotnie w kołdrę, na której siedziałem. Miałem nadzieję, że usiądzie obok. Zachęciłem ją do tego również wymownym skinieniem na wolną przestrzeń w pobliżu. Stała nade mną jak zbity piec, a to jeszcze bardziej onieśmielało. Może bardziej niż ją? Przycupnęła obok sztywno, jakby bała się, że ją ugryzę. Obserwowałem jej postawę w milczeniu, próbując cokolwiek z niej odczytać. Była tak zagadkową i nieprzewidywalną istotą. To jedna z rzeczy, która mnie w niej urzekła, była jak nienamalowany jeszcze obraz. Z zaciętością oglądała swoje buty. 

Teraz albo nigdy, Son Gohanie! Rozluźnij się! Małymi kroczkami, bardzo drobnymi pokaż jej, że takie doznania są dobre. Zawahałem się, ale widząc jej przerażoną minę, postanowiłem rozładować napięcie między nami. Objąłem ją ramieniem bardzo ostrożnie. Bałem się tego bardziej niż Freezera, ale czułem, że muszę. Nie chciałem zmarnować takiej chwili. Pragnąłem poczuć ciepło jej skóry i choć na kilka sekund zatracić się w tym, by później wszystko odłożyć w kąt. Ten jeden, jedyny raz łaknąłem okazać jej maleńką cząstkę swoich uczuć. Gotowy na wszystko czekałem, aż mnie odtrąci, zbeszta, a może kolejny raz ucieknie. Nic takiego się nie wydarzyło. Nawet na mnie nie spojrzała. Zamknąłem powieki w oczekiwaniu.

— Cieszę się, że między nami wszystko porządku — mruknąłem, nie kryjąc speszenia, chcąc przepołowić kamień milczenia. — I, że mogłem to z siebie wyrzucić. Jest mi lżej. 

Może i było, ale nie tak jak tego chciałem. Tłumiłem w sobie tyle uczuć, że sam nie wiedziałem, jak tego dokonałem, mając ją tak blisko siebie. Nie chciałem jej wystraszyć. To mogłoby mnie kosztować zbyt wiele. Dobrze było, tak jak było. . W momencie moje ciało przeszedł dreszcz, a w chwilę potem poczułem, jak każdy włosek na ciele staje dęba.

— Wszystko gra? — zapytała z niebywałą troską, kładąc przy tym swoją dłoń na mojej, ten ja ramieniu — Trzymamy się razem? Wszystko będzie po staremu, tak? Wciąż się uczę tych wszystkich pozytywnych emocji i nie chce zepsuć tej przyjaźni. To dla mnie naprawdę ważne, a czuję, że nawalam. 

Uśmiechnąłem się do niej, najcieplej jak potrafiłem. Jej słowa wciąż bolały, ale nie cięły na wskroś. Zdawałem sobie sprawę, że jeszcze wiele rzek upłynie, nim zaakceptuję ten stan. Nie mogłem naciskać. Jeśli kiedyś miałaby mnie pokochać to tylko z własnej woli. Byliśmy młodzi, przed nami była długa droga, a ja zapragnąłem jej ją pokazać. Pragnąłem ją chronić i być przy niej w najgorszych momentach jej życia. Zasługiwała na lepsze. Miałem zamiar dać jej wszystko, czego nie zaznała przez wszystkie lata w niewoli. Nauczyć oddychać wolnością. Tą prawdziwą.


2 komentarze:

  1. końcówka mnie chwyciła za serce. Uczucia opisane z taką dokładnością.. gdzie mój stan jak to czytałam był bardzo kruchy tak to.. podniosło mnie ma duchu. Dziękuje, że pomogłaś uwolnić mi takie emocje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! To dla mnie bardzo ważne. ❤️ Starałam się wczuć w jego odczucia i opisać to tak naturalnie jak było możliwe. Ich relacja jest wyjątkowa pod wieloma względami. Tu poznajemy myśli Gohana, a w głównej fabułę są w 90% tylko Sary plus domysły i ile ktoś jej powie. No chyba, że sytuacja wymaga zmiany narracji 🫢

      Usuń